niedziela, 27 marca 2011

Sutaszowa gorączka (Soutache fever)

Szaleństwo sutaszowe nie ominęło i mnie. Po prostu nie mogłam się powstrzymać. Na początku nie byłam zachwycona sutaszem. Ale jak zobaczyłam ostatnie frędzlowate kolczyki Lunamin to się zakochałam:)
Początki nie były łatwe. Gdy samouwielbienie po wykonaniu pierwszej pary zniknęło moim oczom ukazały się krzywe i wymięte tasiemki. Druga próba też nie najlepsza. Prezentuję więc oto trzecią parę, która już jako tako wygląda:)



9 komentarzy:

  1. piekne i jeszcze te kolorki sliczniaste :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ smakowicie dobrałaś kolorki!

    OdpowiedzUsuń
  3. podziwiam za pomysłowość i wykonanie

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jako-tako, a ślicznie wyglądają te kolczyki i mają piękne kolory! Zrobiłaś te zawijańce pojedyncze, ja się ich boję ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. własnie, nie jako tako tylko SUPER !!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. jakie kunsztowne... piękne i te kolorki jeszcze...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja się jeszcze na sutasz nie odważyłam aczkolwiek widzę, że na blogach coraz więcej prac w tej technice :). Bardzo ładnie Ci wyszły te kolczyki :)

    OdpowiedzUsuń