Był czas, gdy Migdałek był jeszcze malutki ale już na tyle duży, że sięgał parapetu. Wtedy pozbyłam się większości moich kaktusów. Potem Migdałek trochę podrósł i spodobała mu się zabawa konewką. Tak więc z tęsknoty za kłującymi kwiatkami i żeby Migdałek miał co podlewać zrobiłam milutkie kaktusy na drutach:) Powstały ze wzoru przypiętego na pintereście. Żeby dorzucić coś od siebie zakwitły frywolitkowo:)
The cacti are sweet, but the tatting underneath them is stunning!
OdpowiedzUsuńVery adorable work. For both they go great together 💟🌸💟
OdpowiedzUsuńFaaaajne :)
OdpowiedzUsuńWonderful work and display ! That looks like a Jan Stawasz doily ?
OdpowiedzUsuńYes, it is. I presented it in post from February 2015.
UsuńSą przepiękne! I zawsze będą już takie zgrabne i soczysto zielone - wygrywają z prawdziwymi kaktusami w przedbiegach :)
OdpowiedzUsuńPrześliczne są te Twoje kaktusy. może kiedyś dla relaksu się pokuszę i zrobię córce do akademika a wiadomych powodów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ania:)